Przedsiębiorcy nagle zaczęli z pesymizmem patrzeć w przyszłość. Taki obraz, zarejestrowany przez jedno z cyklicznych badań koniunktury, wprawił wiele osób w zdumienie. Dlaczego biznes popadł nagle w nastrój podły, skoro wokoło tak pięknie nam wszystko rozkwita, a rząd mamy liberalny, firmom przyjazny?
Może to chwilowe - usiłują pocieszać badacze. Ale nawet jeśli, to ów przejaw niewiary trzeba potraktować poważnie.
Bo przedsiębiorcy oczekują na pakiet ustaw związanych ze swobodą działalności gospodarczej i doczekać się go nie mogą. Ostatnio do kosza trafił sławny „pakiet Kluski”, a droga do uchwalenia „pakietu Szejnfelda” wciąż jest daleka.
Bo przedsiębiorcy oczekują na działania, które obniżą koszty pracy i pozwolą bardziej elastycznie zatrudniać w sytuacji coraz większych oczekiwań płacowych i braku chętnych do pracy.
Bo przedsiębiorcy widzą, że rosnących kosztów produkcji wynikających z podwyżek i aprecjacji złotego nie da się skompensować podnoszeniem cen.
Bo przedsiębiorcy chcą konkretów. Dlatego że warunki dla biznesu w skali świata w sposób dość nagły przestały być komfortowe.
Wojciech Romański