Aktualności

Anemiczne prawo urzędnika

21.04.2008 • źródło: www.samorzad.pap.pl

Brak apolityczności urzędników to jeden z podstawowych powodów odchodzenia ludzi zdolnych z administracji - uważa Zbigniew Rybak, sekretarz Oleśnicy. Jego zdaniem rozwiązania zaproponowane w nowej ustawie o pracownikach samorządowych należy uznać za „anemiczne”.

W Polsce nie ma przyzwolenia społecznego na zawłaszczanie administracji przez polityków. Nie ma takiego pozwolenia ani w skali państwa, ani w skali samorządu. Wręcz przeciwnie istnieje społeczne zapotrzebowanie na odpolitycznienie administracji. Klienci urzędów, środowisko naukowców, organizacje społeczne, pracownicy administracji, Unia Europejska, wszyscy jednogłośnie domagają się apolityczności urzędników - pisze w liście do redakcji Zbigniew Rybak.

Nie przypominam sobie, aby jakikolwiek polityk (lokalny lub ogólnopaństwowy) w swoim programie wyborczym twierdził, że w przypadku wygrania wyborów, w urzędach będzie zatrudniał znajomych lub funkcjonariuszy swojej partii i tym sposobem polepszy innym warunki życia.

Politycy nie ujawniają takich pomysłów, ponieważ doskonale wiedzą, że wyborcy tego nie akceptują. Wyborcy to prawdziwi właściciele mienia komunalnego, czy państwowego. I to oni (jako właściciele) wybierają „zarządcę” mienia (burmistrza, radnych) oraz ustalają warunki na jakich ten „zarząd” ma się odbywać. Zarządcy muszą mieć świadomość, że to nie oni są właścicielami i, że nie mogą ignorować praw właściciela.

Jeżeli anemiczne elementy apolityczności urzędników, zaproponowane przez urzędników kancelarii premiera w projektach ustaw dotyczących samorządu, zdaniem wieloletnich szefów gmin będą powodem konfliktów, to fakt ten jednoznacznie wskazuje, że w tej grupie polityków relacje między obowiązkiem służebności względem lokalnych społeczności, a poczuciem prawa własności zostały poważnie zachwiane. Zjawisko zamiany ról jest bardzo niebezpieczne i jednoznacznie wskazuje na konieczność wprowadzenia (wzorem innych państw) ograniczenia piastowania funkcji organu wykonawczego do dwóch kadencji.

Brak apolityczności urzędników to jeden z podstawowych powodów odchodzenia ludzi zdolnych z administracji. Wielu urzędników chce dobrze wykonywać swoją pracę, ma odpowiednie kwalifikacje i predyspozycje. Pracując w urzędach, nie chcą oni jednak być traktowani jako ludzie tego lub innego burmistrza. Nie chcą również awansować dzięki zasługom dla szefa, chcą awansować dzięki swojej dobrej pracy.

Obecnie, przynajmniej jeżeli chodzi o wyższe stanowiska w administracji, jest to niemożliwe, w związku z tym ludzie albo odchodzą albo zamykają się w tzw. „poprawności urzędniczej”. Z tego powodu, również młodzi zdolni ludzie, nie wiążą swojej przyszłości z administracją chyba, że znajdą protektora wśród polityków. Bezrobocie łagodziło nieco ten proces, ale obecnie już nie łagodzi.

W najbliższych latach wszyscy zapłacimy za to olbrzymią cenę. Wbrew pozorom, ani wysokość zarobków, ani instytucja mianowania nie jest zasadniczym problemem w administracji, - problemem jest upolitycznianie urzędów, które pozbawia pracowników perspektyw i zabija w nich inicjatywę.

Z przytoczonych powyżej uwag wynika jednoznacznie, że proponowany przez urzędników kancelarii premiera sposób zatrudniania i zwalniania urzędników, mianowania i oceniania nie odpowiada obecnie obowiązującym standardom funkcjonowania administracji i jest krokiem wstecz w stosunku do obecnego stanu. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, żeby przewidzieć, iż np. przepisy, dotyczące powoływania sekretarza przez burmistrza w drodze lokalnego konkursu będą służyły jednie po to, żeby je obchodzić. W tej sprawie jedynym wyjściem jest organizowanie konkursów przez instytucje niezależne od lokalnych układów. Problem ten dotyczy również skarbników, czy audytorów.

Autorzy zmian muszą przede wszystkim odpowiedzieć sobie na pytanie czy ich projekt ma na celu dobro mieszkańców (standardy europejskie)?, czy dobro określonej grupy politycznej (standardy wschodnioeuropejskie)?.

Istnieją cztery podstawowe warunki apolityczności urzędnika:

  1. Sposób zatrudnienia
    a) kto zatrudnia,
    b) kogo się zatrudnia,
    c) w jaki sposób się zatrudnia,
    d) czy istnieje możliwość sądowego dochodzenia prawa do zatrudnienia.
  2. Ocena pracy urzędnika
    a) kto ocenia,
    b) w jaki sposób się ocenia,
    c) jakie są konsekwencje oceny,
    d) kto rozpatruje odwołanie od oceny.
  3. Rozwiązanie stosunku pracy
    a) jakie są przyczyny,
    b) kto podejmuje decyzję,
    c) kto rozpatruje odwołanie.
  4. Wynagrodzenie
    a) kto decyduje o wynagrodzeniu,
    b) za co pracownik dostają wynagrodzenie,
    c) kto rozpatruje odwołanie.

Jeżeli jednak te wszystkie argumenty nie trafiają do polityków to może warto, żeby odrobili lekcje z historii i przypomnieli sobie, że taki bizantyjski model samorządności Polska już przerabiała. Hasło „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie” było sztandarem dominującej klasy społecznej. Wszyscy pamiętamy jak się to skończyło. Uważam, że nie mamy prawa powtarzać błędów naszych pradziadów.

Zbigniew Rybak