Aktualności

Jak radny gminy Lubin kiwa wojewodę

15.05.2008 • źródło: Gazeta Wyborcza - Wrocław

Przewodniczący Rady Gminy Lubin i wspierający go klub Porozumienie chronią skazanego za jazdę po pijanemu radnego z własnego klubu przed utratą mandatu. Ignorują nawet fakt, że wcześniej prawa zasiadania w radzie pozbawił go wojewoda.

W listopadzie 2006 roku prowadzącego samochód radnego Pawła Szudrowicza zatrzymała policja. Miał we krwi 1,5 promila alkoholu. Radny tłumaczył, że nie był pijany, a jedynie zjadł kilka czekoladek z alkoholowym nadzieniem. Całą sprawę nazwał starannie zaplanowanym spiskiem mającym wyeliminować go z polityki. „Sprawę nadzorował Ziobro!” - podkreślał w rozmowie z „Gazetą”.

Mimo tych tłumaczeń sąd we wrześniu ubiegłego roku uznał Szudrowicza za winnego. Radny stracił prawo jazdy i musiał zapłacić grzywnę. 4 grudnia wyrok się uprawomocnił, a to oznacza, że zgodnie z prawem Szudrowicz powinien stracić mandat. Seria prób odwołania go jak dotąd się jednak nie powiodła. I to mimo wyraźnego polecenia wojewody.

Przewodniczący rady gminy Roman Komarnicki co prawda dwukrotnie zgłaszał wniosek o pozbawienie Szudrowicza mandatu, ale też dwukrotnie sam głosował przeciwko. Podobnie jak cały klub Porozumienie, którego i Szudrowicz, i Komarnicki są członkami. Te głosy wystarczyły, bo w 14-osobowej radzie Porozumienie ma ośmiu radnych.

Przewodniczący nie widzi w swoim postępowaniu nic złego: „Wnioski stawiałem z polecenia wojewody, ale głosowałem zgodnie z własnym sumieniem. Z tego, co wiem, to radnemu Szudrowiczowi sąd warunkowo umorzył sprawę. Dla mnie to oznacza, że sprawy nie było”.

„Gazeta”:  Ale wyrok zapadł, sąd uznał jego winę.

„Ja jestem rolnikiem, nie prawnikiem, swoje powiedziałem” - zakończył rozmowę Komarnicki.

Szudrowicz na pytania o mandat reaguje złością: „W tym temacie nie będę rozmawiał, jasne? Możemy pogadać o pogodzie, o dziewczynach, chce pan?” - i odłożył słuchawkę.

Wojewoda jest bezradny. Po wielokrotnych bezskutecznych napomnieniach, by rada sama rozwiązała problem, 21 kwietnia wysłał do Urzędu Gminy Lubin postanowienie o wygaszeniu mandatu. Jednak Szudrowicz jak gdyby nigdy nic 29 kwietnia pojawił się na sesji i normalnie głosował.

Jacek Dżedzyk, dyrektor wydziału kontroli i nadzoru w urzędzie wojewódzkim: „Sprawa jest ewidentna, radny został skazany prawomocnym wyrokiem i powinien stracić mandat. Ale ma 30 dni na ewentualne odwołanie od naszej decyzji. Czekamy”.

Odwołanie na pewno wpłynie do urzędu wojewódzkiego. Szudrowicz ma także inne możliwości, by przeciągać sprawę. „Jeśli się odwoła, w Naczelnym Sądzie Administracyjnym we Wrocławiu na rozprawę będzie trzeba poczekać około czterech miesięcy” - tłumaczy Dżedzyk. „Później przysługuje mu jeszcze prawo do skargi kasacyjnej rozpatrywanej przez sąd w Warszawie. Tam na rozprawę czeka się nawet rok”.

Oznacza to, że dzięki różnym wybiegom mimo skazującego wyroku Szudrowicz może dotrwać na stanowisku radnego do końca kadencji, która mija w 2010 roku. Przez cały czas będzie pobierał 1200 zł diety.

Urzędnicy przyznają, że w sprawie ignorującego prawo radnego niewiele mogą zrobić. Nie ma przepisów prawnych regulujących takie sytuacje. Nie można nawet unieważnić wszystkich głosowań, w których mimo wygaszenia mandatu bierze udział.

„Uchwały podejmowane przez Radę Gminy Lubin byłyby nieważne tylko wówczas, gdyby głos Szudrowicza decydował o wyniku” - mówi Dżedzyk.

Czekoladowe otumanienie - komentarz Jack Harłukowicza

Przewodniczący Roman Komarnicki na pewno nie jest prawnikiem, to wiemy. Ale wiemy też, że ma swoich wyborców za idiotów. Zamiast jak należy załatwić sprawę radnego jeżdżącego autem po pijaku, plecie coś o głosowaniu zgodnie z sumieniem. Radnemu Szudrowiczowi jestem natomiast skłonny uwierzyć, po zjedzeniu wagonu czekoladek z alkoholowym nadzieniem można ujrzeć i oddział Ziobrów.

Nie bredźcie panowie, wstydu oszczędźcie!

Jacek Harłukowicz