Aktualności

PiS: Naszą radną odwołano bezprawnie

25.06.2008 • źródło: Gazeta Wyborcza - Wrocław

Wrocławski PiS twierdzi, że minister kultury złamał prawo, odwołując z funkcji kierownika Wytwórni Filmów Fabularnych miejską radną tej partii. Według nich taką decyzję powinna zaakceptować rada miasta.

Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS) została powołana jako pełniąca obowiązki kierownika WFF dwa lata temu przez Kazimierza Michała Ujazdowskiego, ministra kultury w rządzie PiS. We wtorek - już po odwołaniu ze stanowiska - wyliczała swoje sukcesy.

„Gdy przychodziłam do wytwórni, groziło jej bankructwo. W ciągu dwóch lat wierzytelności zostały zmniejszone o 40 procent. Gdyby nie ja, firma upadłaby i tyle” - mówiła Stachowiak-Różecka.

Broniący jej partyjni koledzy uważają, że minister kultury Bogdan Zdrojewski powinien przed odwołaniem radnej ze stanowiska w WFF uzyskać zgodę rady miasta. Nakazuje to ustawa o samorządzie gminnym. Zwyczajowo przyjęte jest także, że w sprawie zwolnienia z pracy samorządowcy solidarnie opowiadają się po stronie radnego.

Piotr Babiarz, przewodniczący klubu PiS: „Został pogwałcony dobry obyczaj i złamane zostało prawo. Wspólnie z prawnikami będziemy w środę zastanawiać się, jakie kroki prawne podjąć w tej sprawie”.

Wątpliwości ma także szef klubu radnych PO Tomasz Hanczarek: „Ministerstwo chyba czegoś nie dopilnowało. W takich przypadkach zapytanie rady jest obowiązkiem”.

Okazuje się, że ministerstwo wniosek do rady o odwołanie ze stanowiska Mirosławy Stachowiak-Różeckiej wysłało kilka tygodni temu, ale szybko go wycofało.

Iwona Radziszewska, rzeczniczka ministerstwa kultury: „Nasi prawnicy uznali, że zajmowanie tym rady miejskiej nie ma żadnego sensu. Pani Stachowiak-Różecka była zatrudniona tylko tymczasowo i nie mieliśmy obowiązku pytania rady o jej zwolnienie”.

Prof. Leon Kieres, współtwórca reformy samorządowej: „Jeśli ta pani jedynie pełniła obowiązki na stanowisku kierowniczym i nie miała pełni praw dyrektora, to minister nie musiał pytać rady miejskiej o zgodę na jej zwolnienie. Pytanie, dlaczego tak długo była na tym stanowisku tymczasowo. Jeśli czuje się poszkodowana, może zgłosić sprawę do sądu pracy”.

Michał Kokot