Aktualności

Przetarg na fordy mondeo był ustawiony

11.10.2008 • źródło: Gazeta Wyborcza - Szczecin

Warunki przetargu na samochody dla wicemarszałków zostały tak określone, że mogła je spełniać tylko jedna marka - wynika z kontroli przeprowadzonej przez Urząd Zamówień Publicznych. Pytanie - kto ten przetarg ustawił?

Urząd Zamówień Publicznych sprawdzał zakup dwóch fordów mondeo 2,5 l, do których w czerwcu przesiedli się zachodniopomorscy wicemarszałkowie z Platformy Obywatelskiej - odpowiedzialny za infrastrukturę Wojciech Drożdż i za służbę zdrowia Marek Hok. Auta kosztowały 214 tys. zł. Zakup budził kontrowersje, bowiem zdecydowano się na pojazdy drogie w utrzymaniu, o dużej mocy silnika - więcej palą, szybciej zużywają się ich części. Podejrzenia budziły też bardzo szczegółowe wymogi, jakie musiały spełniać marszałkowskie limuzyny.

Eksperci Urzędu Zamówień Publicznych potwierdzili wcześniejsze ustalenia „Gazety” - warunki przetargu były tak określone, że mogła go wygrać tylko firma handlująca fordami mondeo. O zbadanie specyfikacji Urząd Zamówień Publicznych zwrócił się do rzeczoznawców Polskiego Związku Motorowego. Ci orzekli, że postawiony przez Urząd Marszałkowski wymóg, że samochód musi mieć minimum siedem poduszek powietrznych, a pojemność zbiornika paliwa nie mniejszą niż 70 litrów, faworyzuje tylko jedną markę - Forda Mondeo 2,5 l. Dokładnie takie auta zostały kupione. W Szczecinie fordami mondeo handluje firma Bemo Motors, tylko ona stanęła do przetargu i go wygrała.

Jak Urząd Marszałkowski łamał prawo „Gazeta” ma kopię raportu Urzędu Zamówień Publicznych. Kilkakrotnie zaznaczono w niej, że zawężając kryteria, które może spełnić tylko jedna marka, naruszono zasadę uczciwej konkurencji, naruszono zasadę równego traktowania wykonawców, złamano ustawę Prawo zamówień publicznych. W wynikach kontroli podkreślono: „zamawiającemu wolno określić przedmiot zamówienia w sposób odpowiadający jego potrzebom, pod warunkiem, że określenie przedmiotu zamówienia nie spowoduje wyeliminowania konkurencji poprzez wskazanie na konkretne rozwiązania techniczne, które oferuje tylko jeden dostawca”.

Urząd Zamówień Publicznych znalazł również błędy w dokumentacji firmy Bemo Motors. Otwarcie ofert nastąpiło 6 maja tego roku, a osoba występująca w przetargu jako pełnomocnik tej firmy - pełnomocnictwa nie miała. Zostało ono dopiero dołączone i ma datę znacznie późniejszą - 28 maja. Zatem w momencie otwarcia oferty firma Bemo Motors nie posiadała osoby uprawnionej do jej reprezentowania. Urząd zaznaczył, że w takiej sytuacji zakup fordów od Bemo Motors w ogóle nie powinien być rozpatrywany, bo „złożenie oferty, dokonanej przez nieuprawnionego pełnomocnika, skutkuje koniecznością odrzucenia tej oferty”.

Marszałek Husejko znów wini Kijaka

Przetarg na zakup samochodów ze specyfikacją zrobioną pod fordy mondeo podpisał marszałek województwa Władysław Husejko (PO). Wczoraj jego biuro prasowe przysłało oświadczenie, z którego wynika, że za całą sytuację winę ponosi nie marszałek, a dyrektor wydziału administracyjnego Andrzej Kijak, bo to on ten przetarg przygotowywał.

„W związku z powyższym deklaracja marszałka Władysława Husejko o utracie zaufania wobec dyrektora wydziału administracyjnego, którą sformułował podczas środowego briefingu (8 października br.) jest w pełni uzasadniona” - brzmi komunikat prasowy. Ostatnio kierowany przez Husejkę (PO) Urząd Marszałkowski miał jeszcze jedną bardzo poważną wpadkę - wynajął budynek od firmy B-Partner, z którą związana jest poseł PO Renata Zaremba. Nieruchomość wydzierżawiono za cenę dwukrotnie wyższą od rynkowych, na dodatek po cichu. Urząd nawet na własnej stronie internetowej nie zamieścił ogłoszenia. Umowę podpisywali wicemarszałkowie: Witold Jabłoński (PO) i Jan Krawczuk (PSL). Jednak 8 października marszałek Husejko winą za to obarczył dyrektora Kijaka, jako szefa wydziału, który za znalezienie biur był odpowiedzialny. Po tym fakcie dyrektor Kijak się rozchorował - teraz jest na zwolnieniu lekarskim.

Kto naprawdę chodził za tym przetargiem? Poprzedni marszałek województwa Norbert Obrycki (też PO, odwołany w kwietniu 2008 r.) wstrzymał przetarg na te limuzyny. Ostrzegł go jego dyrektor gabinetu Przemysław Kazaniecki, który wskazał, że specyfikacja zamówienia jest bardzo podejrzana. Kazaniecki mówił „Gazecie”, że już wtedy po urzędzie krążyły informacje, że mają zostać kupione fordy mondeo.

Nowy marszałek, Husejko, przetarg jednak podpisał - drugiego dnia po objęciu funkcji. „Przecież marszałek Husejko również mógł się nie zgodzić” - mówi Kazaniecki. „Od razu było widać, że podpisanie takiej specyfikacji grozi skandalem. To sprawa dla prokuratury. Jako były dyrektor gabinetu powiem: to nie dyrektor Kijak chodził za tym przetargiem.

Prezes Urzędu Zamówień Publicznych zdecydował, że o całej sprawie zawiadomi rzecznika dyscypliny finansów publicznych. Co urząd zrobi z nielegalnymi autami? Urząd Marszałkowski ma też inny problem. Prezes Urzędu Zamówień Publicznych zwrócił uwagę, że skoro rażąco naruszono przepisy, to umowa kupna fordów mondeo jest nieważna.

Co to oznacza? Po pierwsze, wicemarszałkowie jeżdżą autami kupionymi niezgodnie z prawem. Po drugie, urząd wydał pieniądze również niezgodnie z prawem, bo na podstawie nieważnej umowy. Zarząd województwa i prawnicy zastanawiają się, czy taka ocena prezesa Urzędu Zamówień Publicznych oznacza, że auta należy oddać Bemo Motors. Tylko czy wtedy Bemo Motors odda pieniądze? Przecież to urząd niezgodnie z prawem przygotował zamówienie, nie dostawca.

„Rozważaliśmy taki wariant, że auta trafią do dostawcy” - mówi wicemarszałek Witold Jabłoński (PO). „Odebralibyśmy za nie pieniądze pomniejszone o kwotę, jaką samochody straciły na wartości. Jednak teraz nie będziemy wykonywać w tym zakresie żadnych działań, poczekamy na ostateczną decyzję prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Nasi prawnicy stoją na stanowisku, że trzeba poczekać, aż prezes wystąpi do sądu o unieważnienie tego przetargu i sąd taką decyzję podejmie.

Jolanta Kowalewska